Simon - pacjent wzorowy ♥ Toaleta bez żadnego środka uspokajającego, w jego przypadku nie ma takiej potrzeby ;) Pomóż nam wyleczyć chłopaka! Trafił do
SAMOOBSŁUGA 弄 Jasiowi bardzo zależało na modyfikacji jego dotychczasowego sposobu picia i wymianie kubka z dziubkiem na jeden z kubków, które zwykle
Po cóż rozpamiętywać. Ja w zasadzie to już zapomniałam, doznałam celowej amnezji i jest mi z tym cudownie. () ~Pomogłeś mi odnaleźć nasze najpiękniejsze dni. Zaczarowałeś moje serce. Zostawiłeś mnie bez tchu raz jeszcze. Pomogłeś mi kochać. Wyryłeś w moim sercu siebie.~. ~Nie uciekajmy już.
533K views, 9.6K likes, 4.4K loves, 338 comments, 727 shares, Facebook Watch Videos from Kochamy Zwierzaki: Trudno powstrzymać łzy! Kobieta po 2 latach odnalazła swojego zaginionego psa!
Jeden z użytkowników reddita podczas spaceru w lesie stracił z oczu swojego czworonożnego pupila. Dwunastego dnia poszukiwań natknął się na myśliwych, którzy podpowiedzieli mu, jak zwiększyć efektywność takich poszukiwań. Im też kilkukrotnie ginęły psy i zawsze udało się je odnaleźć
115 views, 0 likes, 0 loves, 0 comments, 4 shares, Facebook Watch Videos from Psy do adopcji (Katarzynowo czyli Słupca i okolice, woj. wlkp.): Nanu czeka na nowy dom od stycznia Jest w pełni
ayO6. Pomóż Jasiowi odnaleźć jego zaginionego psa Burka. Prowadzi do niego droga wyznaczona przez czasowniki w formach osobowych. Oznacz ją. Proszę pomóżcie to na jutro!! ja ci będę po kolei wyrazy pisać które są na ścieżce. wychodzę,przysłał,służy,zapomnieliśmy,myślała. Na pewno jest mi sprawdzał: ) Mam nadzieję że pomogłam.
Jaś ma 5 lat, a jego paluszki wyglądają jak u starszego pana. Są twarde, obolałe, zniszczone codziennym kłuciem igły. Na słowa “Jasiu, musimy zmierzyć cukier” - syn ucieka z płaczem, chowając się za łóżkiem. To jego i nasz chleb powszedni. Serce mi pęka, widząc łzy i grymas bólu na twarzy mojego dziecka. Czym ten maluch sobie zasłużył? Cukrzycy nie da się wyleczyć ale możemy mu zaoszczędzić tego codziennego cierpienia, kupując nowoczesną pompę insulinową. Niestety nie stać nas na nią… Choroba zaatakowała bez ostrzeżenia, kiedy Jasiu miał 2,5 roku. Z dnia na dzień zaczął więcej pić, siusiać i bardzo dużo spać. Objawy nas zaniepokoiły. Pojechaliśmy szukać pomocy. Zrobiliśmy komplet badań. W piątek lekarz na nie spojrzał i uznał, że wszystko jest w porządku. Przez weekend nic się nie zmieniło, a Jasiu spał jeszcze więcej niż zwykle. Mimo zapewnień lekarza, zaczęliśmy panikować. W poniedziałek powtórzyliśmy konsultację u innej lekarki. Jeden krótki rzut oka na wyniki (cukier 680, w poniedziałek było już 980, norma wynosi 70-140) wystarczył, żeby postawiła diagnozę - cukrzyca typu I… Jasiu błyskawicznie trafił do kliniki w Katowicach. Tam powiedziano nam, że jeden dzień dłużej i wylądowałby na OIOM-ie. Na szczęście udało się szybko zbić cukier. Wróciliśmy do domu i zaczęły się nasze codzienne rytuały związane z ciągłym kontrolowaniem stanu zdrowia. Igły, paski, insulina. Zwyczajne dotychczas dzieciństwo Jasia zmieniło się o 180 stopni. Nasz maluch z cukrzycą w ciągu kilku tygodni przeżył więcej spotkań z igłą, niż niejeden dorosły przez całe życie. Każde wkłucie boli mnie tak samo jak Jasia. Tym bardziej kiedy wiem, że można cierpienie mojego dziecka zmniejszyć, ale zależy to od zasobności portfela. Syn posiada prostą, refundowaną przez NFZ pompę insulinową, jednak musimy zawsze razem sprawdzać poziom cukru przed podaniem hormonu. Każde takie sprawdzenie to ból i rana na paluszku. Chcielibyśmy, żeby zapomniał o strachu i cierpieniu, z którym kojarzy mu się troska o własne zdrowie, dlatego tak bardzo zależy nam na inteligentnej, nowoczesnej pompie insulinowej, automatycznie monitorującej poziom cukru. Takie urządzenie jest niestety bardzo drogie… - Mamo, kiedy to się skończy? Ja już nie chcę… Inne dzieci nie mają takich paluszków... - Jeszcze troszkę, synku. Wytrzymaj proszę. Mamusia obiecuje, że to się niedługo skończy. - Ale mnie cały czas boli… - Wiem, jesteś bardzo dzielny. Proszę, pomóżcie nam, żeby Jasiu nie musiał już być aż tak dzielny. Żeby mógł cieszyć się po prostu swoim dzieciństwem. Wiemy, że do końca życia czeka go walka z cukrzycą, ale ta nowoczesna pompa jest bardzo dużą szansą na łatwiejszą przyszłość. Mając pod orężem dietę, sportowy tryb życia i nowoczesną technologię, będzie mógł cieszyć radością ze zwykłego dnia. Wierzę, że z Państwa wsparciem będzie to możliwe. Paulina - mama
– Moja dzieci od trzech tygodni chodzą zapłakane. Syn, który uwielbiał przebywać z kolegami na boisku, teraz całymi dniami siedzi w kącie, zamyka się w sobie – mówi zrozpaczona Kinga Zwierzchowska-Kalata, która zadzwoniła do naszej redakcji i poprosiła o pomoc w odnalezieniu skradzionej suczki. Jej ukochana Amelka zaginęła 13 listopada. Pani Kinga poszła tego dnia po zakupy do Stokrotki przy ul. Centralnej w Puławach. Suczkę przywiązała do barierki przed sklepem. Kiedy wyszła z zakupami – psa już nie było. Kradzież suczki widział chłopiec. Opowiedział, że Amelkę odwiązał od barierki mężczyzna ubrany w zieloną kurtkę. Mimo że policja przeszukała tereny wokół sklepu, psa nie udało się odnaleźć. Przez ostatnie trzy tygodnie właściciele suczki rozwieszali plakaty w całym mieście, poszukiwali psa na własną rękę. Policja użyła nawet psa tropiącego, ale i to nie przyniosło rezultatu. – W dalszym ciągu prowadzimy postępowanie w tej sprawie – mówi Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji. – Jesteśmy w stałym kontakcie z pokrzywdzoną. Przesłuchaliśmy osoby, które nam wskazała. Przejrzeliśmy nagrania z miejskiego monitoringu. Szukamy nadal. – Sąsiedzi, rodzina, znajomi… Wszyscy są zaangażowani w poszukiwania Amelki – mówi pani Kinga. – Każdego dnia otrzymuję mnóstwo telefonów od obcych ludzi, którzy wskazują mi miejsce, gdzie widzieli psa. Jadę tam, sprawdzam. Niestety, nic się nie potwierdza. Właścicielka zaginionej suczki pojechała nawet na giełdę zwierząt do Lublina. Ale i tam nic nie znalazła. Każdego dnia, rano i wieczorem, objeżdża puławskie osiedla i okoliczne gminy. – W nocy zadzwonił do mnie jakiś człowiek, ale odłożył słuchawkę. To mnie zaintrygowało. Odnalazłam go. Niestety, Amelki u niego nie ma – mówi puławianka. Właścicielka czeka na telefon od osób, które mogą pomóc w odnalezieniu psa: 666 026 535.
udostępnij: W dniu 20 marca br. w Lubartowie przy ul Ogrodowej zginął rudy pekińczyk. Wabi się Niki, jest spokojny. Za pomoc w odnalezieniu właścicielka przewidziała nagrodę (500zł). Osoby mogące mieć informacje, gdzie znajduje się pies proszone są o kontakt. Tel. 607593080 lub system wykrył, że Twoja przeglądarka najprawdopodobniej zablokowała wyświetlenie treści tego artykułu. Prosimy o wyłączenie w swojej przeglądarce dodatków takich jak AdBlock, uBlock itp dla tej strony. Dziękujemy.
Niedziela, 5 maja 2013 (13:45) Mikołaj Wróbel, 34-latek z Tarnowa zaginął w czasie majowego weekendu w Znamirowicach. Policja prowadzi poszukiwania mężczyzny. Wszyscy, którzy wiedzą, gdzie on jest lub widziały go 1 maja po godzinie proszeni są o pilny kontakt z najbliższą jednostką policji lub o telefon pod numer alarmowy 997. Mężczyzna wraz ze znajomymi zakwaterował się na terenie ośrodka wypoczynkowego w Znamirowicach nad Jeziorem Rożnowskim. Ostatni raz widziano go 1 maja około godz. gdy prawdopodobnie wychodził z lokalu znajdującego się na terenie ośrodka. Znajomi Mikołaja powiadomili policję o jego zaginięciu 2 maja po godzinie Funkcjonariusze szukają mężczyzny z pomocą płetwonurków i psów tropiących. Wszyscy przeczesują przyległy do ośrodka teren oraz wody jeziora. Policjanci rozpytują wszystkich znajomych zaginionego, lokatorów ośrodka wypoczynkowego oraz mieszkańców Znamirowic. Mikołaja na miejscu cały czas szuka rodzina, znajomi i mieszkańcy gminy Łososina-Dolna. Poszukiwania mężczyzny trwają nieprzerwanie od 2 maja. Mikołaj Wróbel ma około 175 cm wzrostu, jest szczupłej budowy ciała, waży około 80 kg. Jest szatynem, włosy ma krótko ścięte, na czole ma niewielkie zakola. Twarz ma pociągłą, oczy brązowe. Ostatnio ubrany był w ciemną bluzę z kapturem, spodnie dżinsowe i sportowe buty.
pomóż jasiowi odnaleźć jego zaginionego psa burka